Kabriolety

lubie kabriolety, drogi woz ale leje diesel tani do bety, robie wrum wrum, krzyczy moja pani "o rety!", tequila, sexo, marijuana, same tanie podniety, ale w lato w bani zadne konkrety, trudno juz, taki mam fetysz, trudno, taki apetyt, when i was seventeen opalalem, gramy, saszety, dzisiaj rzadko, lecz vibe ciagle taki jak wtedy, otworz portmonete, sprawdz czy masz hajsy na kiepy, 2, 3, 8 oh, no nie starczy, niestety, moi ludzie sa jak glany martensy, twoi ludzie sa jak nike na rzepy, widze ich kiedy chadzam na warszawskie balety, kiedys uwieziony w chacie przez szatanskie wersety, musze rano wstac, bracie bo mam grafik napiety, ale tego sie nie dowiesz z zadnej taniej gazety, nie, jade dalej i zmieniam bieg, jade dalej. mieszam w kubku wode pol na pol z gazowana, napoj, ktory bede leczyl czarna kawa rano, igi dzwoni, paparazzi znow nas zlapal - slabo, my z ekipa, bogu dzieki japy zamazano, ostatnio nas gonia kawalkada, ide w dresie, chca mnie zlapac z jakas balenciaga, pisza, robia zoomy, i sie przygladaja wadom, nie napisza o tym, ze z kolega wyprzedalem stadion, za oknem lipcowe autobusy, 159 robi tu przez miasto cruisin', mysle o tym kiedy nim jezdzilem do liceum, a na kacu jest to mysl, ktora bardzo wzruszy, uh, lubie gdy sie lod bardzo kruszy, lubie ludzi, lubie glosnych, nienawidze gluszy, lubie konkret, nie lubie wrozyc, chce miec na swojej drodze progres, nie lubie kluczyc, kazdy kto ma wiedziec, wie dobrze, nie musze mowic, jesli nie jestes moim ziomkiem, nie musze lubic, musze kupic nieruchomosci, nie wode kupic, juz nie rozbijam sie po osce jak doktor lubicz, to nie jest meskie granie, chlopcze, nie korpo music, nie mini vany, tylko oldschool volvo cruisin', jak tego sluchasz teraz w aucie, jedz wolno, kuzyn, rest in peace, mlody leh, wieczny pokoj duszy, jade dalej i zmieniam bieg, jade dalej. znow chyba zrobie trzecia zwrotke, a potem czwarta, wiesz, lubie wieczory co koncza sie konsternacja, wiesz, gdy daja mandat lubie i gdy portfel kradna, wiec, smutno mi, ze nie dostalem juz w morde dawno, lubie gdy sie w klubie tlucza butle, gdy alkoholicy sobie bzdury mowia smutne, lubie, lubie gdy sie rozne mury burza ludzkie, nad warszawa grubo-chude chmury wroza burde, tottenham nie wygral, leje sobie duza wodke, biore bunia, biore lyka dawaj druga rundke, ale bez smutku to istnienie byloby duzo pustsze, widzialem w zyciu wiele, ale nigdy kurwy w lustrze, wstaje w pol do szostej, budzi gucci mane, czuje sie jak bruce wayne, lecz nie budze jej, rock you, rock you like a hurricane, dzisiaj studio day, czekaj, czekaj na mnie z rumem, bede pozno babe, jade dalej i zmieniam bieg, jade dalej. robi fifi postep, bije rekord jakby rekord wisial mi pieniadze, po cichu znajde droge, nie pytam i nie bladze, jak sie ogole, media placza za mym lichym wasem, za drinem woda, a dopiero potem drin, jestem bonaparte, ona moja josephine, moja rakieta z poza twojej ligi, z moja rakieta pykam sobie w rocket league, pije wino w saint gilles, mow mi. philippe, leci mobb deep, czytam "moby dick", leci a$ap rocky z moby'm, tworze sobie nowy hit, twierdza, ze ulica, ziomy, ale to sezamkowy street, uh, jade dalej i zmieniam bieg, jade dalej. w garazu chce cabrio, nie maluch, biegam za tym sam jak palec, robie cardio jak paluch, nikim nie gardze, trzymam garde, zdzieram gardlo dla fanow, biore tu bardzo droga szklanke, sprawdzam saldo nazajutrz, mam troche drogich mebli, pare nowych obrazow, ale wokol te same twarze, te same ziomy od lat tu, w szkole stawialem na przyjaznie, tyle ci powiem od razu, bo mialem w powazaniu liczbe atomowa potasu, w kraju, w ktorym ludzie nienawidza swoich rodakow, "pomoc dla niepelnosprawnych, kurwa z moich podatkow?", nie ma szans, ciagle martwie sie o mlodych polakow, jedyny pomysl to sie zabic lub spierdolic na zachod, chociaz w sumie nie, bo sie bardzo boisz arabow, boisz pedalow, boisz wrogow oraz swoich sasiadow, na szyi szubienice obok coraz drozszych krawatow, jedyny sposob to sie napic, zdrowie moich kamratow, na zdrowie, za sklepy monopolowe, za puste butle, i pelne sale porodowe, na zdrowie, za wybory samorzadowe, za stare obietnice, przebierane w nowomowe, na zdrowie, za czasopisma kolorowe, za tani browar, za zdrapki i gry losowe, za psychotropy i narzeczone kryzysowe, tanie motele, gumki i papiery rozwodowe, na zdrowie, za tanie wodki owocowe, za latwowiernych szefow i zwolnienia chorobowe, na zdrowie, za rosnace dziury ozonowe, darmowy parking i samochody osobowe, na zdrowie, za kwiaty ze stacji benzynowej, na walentynki, rocznice i swieto kobiet, na zdrowie, koncze i rzucam pocztowke w obieg, z pozdrowieniami twoj fifi, pospolity czlowiek, na zdrowie

Albums

Comments